czwartek, 23 marca 2017

Małe odkrycia.

Ostatnio, kiedy przez kilka dni była ładna pogoda a uśmiech sam wkradał się na twarz stwierdziłam, że to idealna okazja na zakupy (jak każda inna okazja). Niedaleko mojego miejsca zamieszkania otwarto mały sklepik Drogerie Polskie. Wiedziałam jedynie, że zależy mi na naturalnej pielęgnacji bo mam już dość tej całej chemii, która jest dosłownie wszędzie..

Jak tylko weszłam to pomyślałam  'no jasne..nie wyjdę stąd z pustymi rękoma'. Wiedziałam, że mam kupić szampon. Wyszłam z szamponem, kolejnym kremem na dzień i suszem.



Zainteresował mnie krem Vianek. Ma bardzo dobry skład i stwierdziłam, że przecież takiego kremu to ja jeszcze nie miałam. Ta marka co jakiś czas przemyka przez polski YouTube i już dawno mnie zaciekawiła. Kiedy weszłam na ich stronę to przytłoczyła mnie ilość produktów. Stacjonarnie wiadomo mniejszy wybór, mniej zastanawiania się. Ostatecznie to przecież i tak miała być tylko próba.


Zdążyłam już trochę przetestować ten krem. Mam skórę mieszaną, często skrajnie mieszaną zwłaszcza w trakcie sezonów przejściowych. Krem pachnie mentolem, jest bardzo wydajny i szybko się wchłania. Jest leciutki i nie czuć go na skórze. Jest świetny pod podkład. Rzeczywiście moja skóra dłużej zostaje matowa w strefie T, nie wysusza i nie podrażnia. Mam wrażenie, że zredukował lekko zmiany na twarzy. Jeśli stawiam na dzień bez makijażu to świetnie sprawdza się samodzielnie. Nie czuję jakbym nałożyła na siebie coś tłustego.
Ma też fajną, wygodną pompkę, która się nie zacina i dozuje odpowiednią ilość produktu.



Następną rzeczą (tą, po którą poszłam) był szampon do włosów Babuszka Agafia. Tutaj też wystąpiły obietnice typu zero parabenów, SLS-ów i innych 'złych rzeczy'. To szampon do włosów przetłuszczających się i wypadających. Co ciekawe ma kolor czarny.







Do tej pory sprawdza się bardzo dobrze. Nareszcie miałam porządnie 'piszczące' (piszczące włosy - czyste włosy) włosy i nie przetłuszczały się tak szybko. Po długim stosowaniu szamponów Dove miałam wrażenie, że wręcz wysuszyły mi skalp. Nie sprawił jakiś wielkich cudów, włosy nie urosły metra z dnia na dzień i nie były nagle ekstra zdrowe. Ot zwyczajnie dobry szampon. Na pewno do niego wrócę zwłaszcza, że nie był drogi.

Na koniec wspomniany wcześniej susz. Morwa biała (bo jak już używać takich naturalnych kosmetyków to będę też super zdrowa od wewnątrz) do picia. Tu nie będę się długo rozwodzić, w smaku jest dobra, jeśli oczywiście ktoś lubi smak stricte ziołowy. O wpływie morwy białej można przeczytać np. TUTAJ. Ja osobiście jeszcze nie widzę jej zbawiennych skutków ale na to jest jeszcze za wcześnie.



Oby więcej takich udanych zakupów.
Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz